Blog

Stygmatyzacja według poczucia humoru?

Nie jest łatwo być sobą w świecie, w którym z góry ustalone jest, którzy ludzie są gorsi, a którzy lepsi. Tylko dostosowanie się do pewnych kanonów pozwoli nam stać się aprobowanymi przez większość społeczeństwa.

Może Cię to zdziwi, a może wręcz przeciwnie, ale nie lubię żartów typu Benny Hill czy Jaś Fasola. Nie bawi mnie potykanie się, trzecia noga czy zwyczajnie ludzka głupota. Lubię ironiczne żarty sytuacyjne. Takie, które wynikają z absurdu ludzkiej egzystencji, na który często nie mamy wpływu. Lubię stand uperów, którzy przekoloryzowują nieracjonalne ludzkie zachowania i wybory. Lubię też żarty z moim partnerem i najwspanialsze jest w nich to, że tylko my je rozumiemy. Nie przeszkadza mi to. Właśnie tak wyglądała nasza pierwsza randka. Po kawie i spacerze zaprał mnie na mój pierwszy w życiu stand up. Śmiałam się tak głośno, że ludzie się odwracali, a on był rozbawiony tym, że tak głośno potrafię się śmiać z tego, co bawi również jego. Śmiech w jakimś stopniu nas połączył i przełamał pierwsze lody. Bo kiedy nie możesz przestać się śmiać, to stajesz się po prostu sobą. Nie udajesz. Cieszę się, że mogę śmiać się do łez z naszych małych niepowodzeń i głupot, które się nam zdarzają. Nie ważne jest to, czy ktoś inny to rozumie, czy też nie. Dla mnie poczucie humoru mojego mężczyzny jest szyte na miarę dla mojego umysłu. Poczucie humoru jest nasze, prywatne i dzięki brakowi zrozumienia przez resztę świata, staje się sekretem, niczym coś sakralnego, naszą intymną kompatybilnością dusz.

Ale nie o tym miałam pisać. W skrócie, chodzi mi o to, że nie ma lepszych i gorszych żartów. Każdy z nas może śmiać się z czegoś zupełnie innego, bo nasze poczucie humoru różni się od siebie tak, jak my się różnimy. Zauważ, że znaczenie poczucia humoru w społeczeństwie jest na tyle nieistotne, że różnice w naszym jego odczuwaniu rzadko powodują jakiekolwiek emocje. Czytasz, że mnie coś bawi, a Ciebie nie i myślisz sobie „dziwne, ale okej”. Przyjmujesz to i nie wnikasz co dalej z tym się dzieje. Poczucie humoru jest jedną z nielicznych wartości, za które nie jesteśmy stygmatyzowani. Kiedy dowiadujemy się o innych ludziach, z którymi dzielą nas może poglądy lub religia, pochodzenie, a może rasa czy orientacja seksualna zaczynamy automatyczną selekcję. Próbujemy odseparować się od tego człowieka i często znaleźć tak wiele różnic między nami, jak to tylko możliwe. Czasami staramy się grzecznie go zignorować, co też jest przejawem dyskryminacji lub w skrajnych przypadkach zmuszać go do myślenia na nasz sposób. Według nas, jedyny właściwy i mądry sposób. Bo przecież większość z nas uważa się za mądrzejszą od większości społeczeństwa. Chcemy na siłę zmieniać świat i tę osobę, która być może zwyczajnie jest szczęśliwa. Jeśli swoim postępowaniem nie krzywdzi innych ludzi, to co nam właściwie do tego?

Zastanawiam się, dlaczego na siłę nie próbujemy zmieniać poczucia humoru innych ludzi, a w kwestiach innych wartości trudno nam odpuścić. Przecież to właśnie śmiech i radość są tak istotne w utrzymaniu zdrowia psychicznego, które jest tak mocno marginalizowane? Priorytetyzujemy wartości każdego dnia. Większość z nas w cechach przyszłego partnera oczekuje poczucia humoru kompatybilnego z naszym, bo najprzyjemniej śmiać się we dwoje. Wartości, za które często odrzucamy inne osoby często nie mają nawet wpływu na nasze relacje. Jesteśmy świadomi, że istnieją w tym człowieku, choć bezpośrednio na nas nie wpływają. Skoro wiemy, że tak jest, dlaczego te konkretne wartości, a może wybory życiowe tak bardzo nam przeszkadzają? Nie wiem. Zostawiam Cię z moimi przemyśleniami na temat wartości i ich hierarchii, bo przecież masz prawo stworzyć swoją własną tezę, inną od mojej i na pewno o tak samo istotnym znaczeniu dla Ciebie, jak moja dla mnie.

Marta Wójcik