O, spokoju, którego każdy pragnie, ale nie każdy docenia.
Cichy, niepozorny, synu Epikura i celu stoików.
Rozgość się w mojej codzienności, odpychając od myśli wszelkie lęki i niepokoje.
Spraw, by sen był mocny, a poranki natchnione ciszą.
Spokoju, powiedz mi, dlaczego czasem, dasz się zagłuszyć zewnętrznym marom?
Dlaczego opuszczasz mnie, udostępniając przestrzeń złym myślom?
Jeśli nie zawsze możesz zostać bądź na tyle blisko, bym mogła Cię przywołać oddechem.
Wracaj na tyle szybko, bym nigdy nie zapomniała jak dobrze mi, w twoich objęciach.
O, spokoju, mój bracie, moja wewnętrzna siło!
Daj się poznać tym, którym nie było jeszcze błogosławione cię znaleźć.
Przybądź do ludzi, którzy nie mieli szansę cię zrozumieć, by docenić wartość.
Rozgość się w ich codzienności, by poznali życie wolne od lęku.
Spokoju, trwaj w ciszy, ale i w harmidrze.
Nie daj się zagłuszyć, nawet najgłośniejszemu wrogowi.
Wygraj z zewnętrznym chaosem, na rzecz wewnętrznej harmonii.
Spokoju po prostu trwaj ze mną i z nimi.