Wiele lat poświęciłam na walkę z hejterami. Nie tylko tymi skupionymi na mnie, ale również na innych osobach. Próbowałam polemizować ze słowami, które nie dążyły do debaty, lecz wręcz przeciwnie – miały tylko oceniać i ranić. Wymieniałam spostrzeżenia, z osobami, które nie chciały rozmawiać, tylko przekrzyczeć mnie wulgaryzmami.
Poświęcałam mnóstwo czasu na osoby, które często nie miały odwagi się podpisać pod swoimi wypowiedziami. Tworzyły fejkowe konta lub podejmowały na forach tematy, które miały na celu kogoś zdyskredytować czy zwyczajnie obrazić. Marnowałam wieczory na analizę komentarzy ludzi, których (wydawało mi się, że) znam, bo przecież niejednokrotnie się z nimi śmiałam, a oni pewnego dnia postanowili mnie zaszufladkować i zranić, bo akurat mieli gorszy dzień.
Przez lata otrzymywałam wyzwiska i groźby. Zdarzył się nawet szantaż, bo akurat ktoś chciał sprawdzić, co może ugrać swoimi gierkami. Wiem, że nie jestem jedyna. Wręcz przeciwnie, prawie każdy z nas to przeżył. W przeciwieństwie do plotek w szkole podstawowej, które w końcu znikały, do tych w sieci możemy wracać i dobijać się nimi każdego dnia. Skoro my, dorośli, tak trudno to znosimy, to nie mam pojęcia, jak radzi sobie z tym młodzież, a co dopiero dzieci.
Ja oczywiście też nie jestem zawsze miła i przeuprzejma. Niejednokrotnie używałam perswazji i próbowałam (często w złości) wymusić na kimś opinię. Oceniałam innych i próbowałam przekonać do swoich racji. Zawsze jednak walczyłam siłą argumentów, a nie słownych przepychanek i obraźliwych wyzwisk. Szanuję drugiego człowieka i jego poglądy do momentu, gdy fizycznie, psychicznie i emocjonalnie nie krzywdzą innego człowieka. Bo przecież, jeśli nie ranimy innych, to nasze życie i wybory są przede wszystkim naszą sprawą.
Kilka miesięcy, a może nawet lat temu przestałam marnować czas na anonimów lub osoby, które atakują mnie dla własnej rozrywki lub by zwyczajnie się wyżyć. Jako człowiek nie zgadzam się być niczyim workiem do bicia. Dlatego blokuję każdego, kto próbuje mnie zranić dla własnej przyjemności lub poczucia wyższości. Obecnie mam zablokowanych około 50 osób i jestem z tego cholernie dumna. Moja lista w przyszłości może nie mieć końca. Nie boję się polemizować z osobami, które ciekawi moje zdanie czy działanie, ale nie zamierzam marnować życia, na ludzi, którzy żywią się upokarzaniem innych.
Dziś znów kogoś zablokowałam. Czym jestem dojrzalsza, tym bardziej mam nadzieję, że ten etap jest już za mną. Co kilka miesięcy okazuje się, że znów się myliłam. Jestem jednak dumna z tego, iż mój rozsądek pozwala mi blokować hejterów po jednym wpisie, komentarzu czy wiadomości, zamiast marnować na nich cały wieczór czy nawet tydzień.
Piszę ten tekst, byś wiedziała/wiedział, że gdy kogoś blokujesz, nie robisz nic złego. To zwykła samoobrona i masz do niej prawo. Nie musisz katować się na rzecz jakiegoś nieszczęśnika po drugiej strony monitora. Pomyśl, jak ta osoba musi być nieszczęśliwa, by całą swoją złość zamieniać w słowa i dawać jej ujście w agresji wobec jakieś przypadkowej, znanej czy nie znanej osoby. Nie męcz się na rzecz ludzi, dla których nic nie znaczysz. Skup się na sobie i swoim szczęściu i nie karm potworów. Pamiętaj, że zgodnie z tym, co głoszą wszelkie filmy science fiction najsłabsze są zazwyczaj te niedożywione.