Zdecydowanie czuję się dziwna. Wtedy, gdy mam wrażenie, że nie pasuję do miejsca, w którym akurat się znalazłam. Nie pasuję do ludzi, którzy do mnie mówią i zupełnie ich nie rozumiem. Gdy wyglądam inaczej niż 90% otoczenia. W tych wszystkich momentach, kiedy mówię to, co jest we mnie, a moi odbiorcy słuchają, lecz nie chcą usłyszeć. A może moi odbiorcy zwyczajnie, tak jak ja, nie rozumieją? Tak naprawdę wcale nie chodzi o otoczenie, bo często czuję się dziwakiem sama ze sobą. W domu nie korzystam z filtra roli, do której przygotował mnie proces socjalizacji. A trwa on od dzieciństwa po młodość i każdy dzień dorosłego życia.
Społeczeństwo dziwaków, dziwadeł i pogubionych tożsamości? Ludzi zastanawiających się nad własnymi wartościami każdego dnia i redefiniujących swoją ścieżkę przy okazji każdego potknięcia?
Jestem dziwakiem. Tym słowem pieszczotliwie określa mnie mój partner. W tych wszystkich momentach, gdy nadmiernie się wzruszam. Gdy leżę w sypialni i nie mogę zasnąć, bo drzwi od szafy są otwarte. Kiedy codziennie nakładam tony kremów na stopy, bo zaniedbane stopy są dla mnie odrzucające. Bo nie lubię, gdy ktoś dotyka moich włosów (mam wrażenie, że się od tego przetłuszczają). Kiedy ogrania mnie ponadprzeciętna świąteczna euforia. Gdy trzy miesiące po obejrzeniu danego filmu, mogę oglądać go po raz kolejny, bo zupełnie zdążyłam już zapomnieć fabułę. No i oczywiście, kiedy znów oglądam Harry’ego Pottera czy Władcę Pierścieni, mimo, że znam te filmy na pamięć. Oraz kiedy zawsze domawiam do pizzy rukolę, bo poza zupami, niewiele dań potrafię zjeść bez świeżych warzyw, a od słodyczy zawsze wolę mięso. To moje małe dziwactwa, a może po prostu nawyki. Dobrze mi z nimi. Bawią mojego partnera i mnie tak naprawdę też, ale wcale nie dlatego czuję się dziwna.
Dziwolągiem czuję się wewnętrznie, kiedy próbuję poradzić sobie z własną osobowością i doświadczeniami każdego dnia. Dziwakiem czuję się szukając uczuć tam, gdzie ich nie ma, a innym razem próbując usunąć z siebie zbyt silne emocje, na które wcale nie mam ochoty. Dziwakiem czuję się również, gdy zamiast w niedzielę leżeć na kanapie i oglądać filmy, piszę o tym, dlaczego nie czuję się normalna. Tutaj wkracza moje drugie znienawidzone słowo, zaraz po „tolerancji”. „Normalność”. Czym właściwie jest i co oznacza? Dla mnie normalność to ten stan, gdy czuję się sobą w odpowiednim miejscu i czasie i nic nie stwarza mi dyskomfortu. Normalność w kontekście moich uczuć, a nie w kontekście poprawnej wizji człowieka w strukturze społecznej.
Dziwoląg czy dziwak to bardzo negatywnie nacechowane określenia. Jakie mogą być nasze pierwsze z nimi skojarzenia? Być może, że czai się za nimi coś złego i niebezpiecznego. Większość geniuszy w czasach wielkich przełomów była tak nazywana, gdyż wyłamywali się swoimi odkryciami poza standardowy schemat myślenia o danym procesie, rzeczy czy zjawisku. Często wykluczeni i ośmieszani przez osoby, które ich nie rozumiały. Ciekawe czy oni też tak się czuli? A może tylko część świata ich tak postrzegała?
Gdy Ty też poczujesz się dziwakiem, nie martw się. Pomyśl sobie, że wiele osób na świecie pewnie czuje się tak, jak Ty, ale boi się o tym powiedzieć. Słowa wypowiedziane zawsze zyskują moc w porównaniu z tymi, które sobie tylko pomyśleliśmy. A nie każdą swoją myśl chcemy usłyszeć, a tym bardziej nie chcemy, by inni ją usłyszeli.