Blog

Folwark zwierzęcy, czyli człowiek nie uczy się na błędach swoich poprzedników

Jak często sądzimy, że coś nas nie spotka lub że pewne sytuacje nas nie dotyczą? Żyjemy w przekonaniu o byciu poza schematem, choć wciąż go powtarzamy. Czy jesteśmy po prostu naiwni, czy może to zwykła głupota?

W weekend, zupełnie przypadkowo, sięgnęłam po „Folwark zwierzęcy” Orwella. Książka wciągnęła mnie bez reszty. Jak to możliwe, że dzieło pisane w latach 40. jest tak aktualne 80 lat później? Tak, wiem, że to satyra rewolucji rosyjskiej, ale mam wrażenie, jakbym czytała o „zmianach”, które zaszły i wciąż zachodzą wokół mnie — choć tylko pozornie. Często sądzimy, że szybka, rewolucyjna zmiana oparta na emocjach jest jedynym dobrym sposobem na „niesprawiedliwość”, która według nas się dzieje. Zmienia się władza, ale gdy emocje opadają, oczekiwania, jakie mieliśmy wobec nowego lidera, przestają istnieć.

Nie chodzi mi tutaj o politykę, bo nad taką interpretacją dzieła Orwella pochylały się już setki osób. Czytając książkę, zaczęłam zastanawiać się nad „władcami” w mniejszych grupach, takich jak firmy czy organizacje. Jeśli nasz głos się liczy i mamy wpływ na to, kto będzie „SZEFEM”, rozważamy, jaki to przyniesie dla nas efekt. Najpierw analizujemy zyski i straty, a następnie staramy się popierać osoby, które przyniosą nam największą korzyść. Czasem wspieramy kogoś z lojalności, bez względu na korzyści, by później się rozczarować, gdy okazuje się, że najłatwiej jest nadwyrężyć cierpliwość i zaufanie najbliższych.

Co więc nas bardziej zawiedzie? „Władca”, który miał przynieść korzyści, ale dał jedynie dobry PR, czy „władca”, który wydawał się przyjacielem, a ostatecznie nas zdradził, dbając tylko o własny interes?

Nie lubię być pionkiem, a jeszcze bardziej nie znoszę, gdy ktoś wykorzystuje moją naiwność i wiarę w ludzi do własnych celów. Jednak z wiekiem człowiek uzbraja się w największe bronie: cierpliwość i dystans. Dzięki cierpliwości przestajemy działać pod wpływem emocji i czekamy na odpowiedni moment, by zagrać AS-em, którego pielęgnowaliśmy. Dzięki dystansowi przestajemy poddawać się emocjom i podejmujemy racjonalne, oparte na analizie zysków i strat decyzje. Zamiast rozpaczać nad utraconymi relacjami, czekamy, aby wykorzystać je na swoją korzyść, bo skoro dla drugiej strony były one tylko transakcją, po latach i dla nas mogą się takimi stać.

Nie uczymy się na błędach poprzedników. Gdyby „władcy” poświęcili tyle samo czasu na konstruktywną krytykę, co na docenienie dobrych praktyk poprzedników, wszyscy by na tym zyskali. Jednak przebiegły „władca” nigdy nie docenia poprzednika, nie korzysta z jego KNOW-HOW — tylko PALI. Pali doszczętnie wszystko, co było, a na zgliszczach buduje ten sam system pod nowym szyldem. „Wiem, że nic nie wiem” — mawiał Sokrates, próbując dowiedzieć się jak najwięcej poprzez odpowiednie pytania. 80 lat po premierze książki Orwella władcy i liderzy tego świata nadal krzyczą zamiast pytać, zrzucają odpowiedzialność zamiast ją przyjmować, udają zmianę, powtarzając stare schematy. Nadal wykorzystują przyjaciół, by dogadywać się z wrogami; działają, zamiast się uczyć; ganią, zamiast chwalić; ignorują dostępny kapitał, bo traktują go jak coś obcego. Wciąż boją się współpracy z kompetentnymi osobami, by nie stały się dla nich zagrożeniem. SZEFOWIE WSZYSTKICH SZEFÓW sięgnijcie ponownie po Orwellowską książkę, by złapać oddech i zrozumieć jak działa świat, w którym żyjemy. Czerpcie i niech dzięki temu i świat mógł kiedyś z Was czerpać. 

Nic nie boli bardziej niż zdrada przyjaciela w imię pieniędzy, władzy czy wpływów. Ale wyparcie przyjaciela wobec tej zdrady to już zupełnie nowy level bólu.

Marta Wójcik