Miałam 16 lat i byłam mega dumna, że chłopak o 5 lat starszy, chce się ze mną spotykać. Gdy kończyłam lekcje podjeżdżał samochodem, a moi znajomi, mogli tylko podziwiać, jak z dumą do niego wsiadam. Podczas wieczornej przejażdżki zatrzymał się na odludziu, by dać nam czas na morze pocałunków. Czułam się wyjątkowo kiedy gładził mnie po twarzy. Nieco mniej gdy zjechał swoją dłonią na pierś, która nie zdążyła się jeszcze do końca ukształtować. Odsunęłam speszona jego rękę. “Jesteś moją fazerką” – powiedział i znów wrócił do pocałunków. Tym razem jego dłoń z kolana powędrowała między uda. Wystraszyłam się i odepchnęłam ją. Spojrzał mi prosto w oczy i powiedział: “wiem, że chcesz”. Nie chciałam. Drugą ręką przyciskał moje ręce do klatki, żebym nie mogła go odepchnąć. Prosiłam, by przestał. Byłam tak przerażona, że nie mogłam się ruszyć przez długi czas. W końcu zebrałam w sobie siłę, by jakoś się wyswobodzić i uciec z samochodu. Nie pamiętam nawet jak to zrobiłam. Pamiętam tylko jak mówiłam: “NIE”. To było nasze ostatnie spotkanie, a ja jeszcze wiele lat uważałam, że sprowokowałam sytuację, bo przecież mogłam się z nim nie spotykać. Przecież mogłam nie wsiadać z nim do samochodu i tak namiętnie nie całować. Nie wiem jakby się to skończyło, gdyby nie udało mi się wyrwać i uciec. Może na tym by przestał, a może nie. Było mi wstyd i nikomu o tym nie powiedziałam. Przecież skoro uciekłam, to nic się nie stało.
Wiosną minie 20 lat od tego wydarzenia, a ja nadal pamiętam słowa, które szeptał: “jesteś moją fazerką”, “wiem, że chcesz”… Przez lata mojego życia poznałam mnóstwo kobiet, które nie miały tyle szczęścia co ja lub zwyczajnie nie miały gdzie uciec. Wiele z nich milczało, bo nie chciało mieć przez resztę życia stygmatu “zgwałconej”. Pamiętam, jak jedna z dziewczyn musiała codziennie widywać sąsiada, który ją skrzywdził. Tak bardzo boimy się przyznać, kiedy zostaniemy zranione, że wybieramy milczenie. Wstyd, zażenowanie i obawa przed oceną świata są obezwładniające. Dlaczego to ofiary, boją się mówić, a oprawcy “bawią się” dalej?
Z wiekiem zmienia się perspektywa. Wtedy czułam się winna, upokorzona i zawstydzona sytuacją. Nie wyobrażałam sobie, że mogę komukolwiek o tym opowiedzieć przez wiele kolejnych lat, bo przecież sama to sprowokowałam, a w zasadzie to przecież do niczego nie doszło. Jako 36-letnia kobieta, gdybym usłyszała o 16-nastolatce, którą chłopak jedną ręką przyparł do fotela, by drugą włożyć między nogi i nie przestawał póki się nie wyrwała, wcale nie uważałabym, że nic się nie stało. Nikt nie ma prawa dotykać kobiety, kiedy ona tego nie chce. A tym bardziej dziewczynki, która nie wszystko jeszcze rozumie. Nikt nie nie ma prawa przekonywać ją do tego, że CHCE. Słowo: “NIE” to nie zachęta do dalszych negocjacji. NIE, znaczy: NIE i już.
Mamy połowę lat 20. XXI wieku, a nadal usprawiedliwiamy zachowania oprawców, nieporadnością ofiar. Ofiary zwalają na siebie winę, żeby wewnętrznie pogodzić się z całą sytuacją. Racjonalizują ją i doszukują usprawiedliwienia swoich katów. Katów niejednokrotnie stać, na zbyt dobrych prawników, a przesłuchania brzmią często, jak zniechęcanie ofiar do zeznań. Kiedyś koleżanka przestrzegła mnie, że za dużo o sobie mówię i to obróci się przeciwko mnie. Niejednokrotnie się już obróciło. Tyle, że ja nie chcę żyć w świecie, w którym dla własnych korzyści zaprzedajemy prawdę i duszę. Świat milczenia, jest światem przyzwolenia. Tylko prawda pozwoli nam na oddech pełną piersią. Na spokój i subtelną codzienność, którą docenia się w życiu najbardziej, dopiero gdy jej zabraknie. Wiem, że trudno uświadomić sobie, że w swoich doświadczeniach nie jesteśmy same, bo niewiele osób się nimi dzieli. Pamiętaj jednak, że najważniejsze to zrozumieć i uwierzyć, że to nie była Twoja wina.
NIE – Twoja Aż Kobieta
Telefon Zaufania dla Ofiar i Sprawców Przemocy Seksualnej (+48) 22 828 11 12