Blog

7. Edycja Street Noise i kolejny Ostrowski Styl

  1. edycja Street Noise za mną. Jestem starsza o 7 lat od pierwszego SN i o 14 lat od organizacji swojego pierwszego tanecznego eventu. Wiele lat się od tego czasu zmieniło, a przede wszystkim ja.

Kiedy organizujesz coś po raz pierwszy, drugi czy trzeci nie zastanawiasz się, ile będzie edycji i czy w ogóle będą. Żyjesz tym obecnym wydarzeniem, które się dzieje i zupełnie nie wiesz co dalej. Niestety, nie jest tak, że każda kolejna edycja jest łatwiejsza. Niektóre idą lekko i bez problemów, które trzeba po drodze rozwiązywać, a inne są nieustanną walką o to, by jakoś to poszło. Niestety ja mam tak, że zawsze oczekuję od siebie, że kolejne wydarzenie, kolejny projekt będzie lepszy od poprzedniego, a to powoduje jeszcze większą presję, a drugiej strony determinację.

Jestem dumna z tego, że ludzie wracają na Street Noise i dobrze się u nas czują. Jestem dumna z klimatu, który tworzymy i tego, że znów się udało. Nie zmienia to jednak faktu, że ilość stresu, która towarzyszyła mi przez ostatnie 2 i pół tygodnia spowodowała nieustający ból w mięśniach od ciągłego spięcia i ogromne problemy ze snem. Tak naprawdę z jednego wydarzenia, które w ogóle nie wiedzieć czemu w ogóle mnie nie stresowało – Ostrowski Styl – przeszłam w drugie – Street Noise. Kiedy oglądam filmy, zdjęcia i wraca do mnie cudowny feedback od tancerzy wiem, że było warto trochę nadwerężyć swoje siły, by jakoś się udało.
Ostatnio mój przyjaciel zapytał mnie jak sobie radzę z presją i oczekiwaniami innych względem wydarzeń, które organizuje. Właściwie to nie wiem. Mam wrażenie, że moje oczekiwania względem siebie są większe niż innych wobec mnie więc zakładam, że to wiele ułatwia.

Chciałabym, żeby to było prostsze. Chciałabym, żeby były elementy, o które nie musisz się martwić, bo przecież już to robiłeś. Niestety to jak z prowadzeniem auta – możesz tą samą trasą jeździć codziennie, ale nigdy nie wiesz, kiedy pod koła wyskoczy ci jakieś zwierzę, opona wystrzeli lub ktoś ci wjedzie w tyłek. To właśnie rutyna jest najczęściej zgubna. Sądzimy, że wszystko już znamy i wiemy, co powoduje, że nie jesteśmy już tak skupieni na zadaniu, które realizujemy. Z jednej strony masz zespół, który realizuje z tobą wydarzenie, a z drugiej jesteś świadom, że na koniec każde potknięcie i tak spadnie na ciebie. Tak to już jest, że sukcesy odnosi się wspólnie, ale porażki zawsze mają tylko 1 twarz. Czasem wystarczy jeden niedziałający element, który może spowolnić lub nawet uszkodzić auto do tego stopnia, że dalej już nie pojedzie. Czynnik ludzki, pojawia się w staffie, wśród zawodników i publiczności, wśród podwykonawców i nigdy nie wiesz, czy cię zaskoczy i jeśli tak to czym. Doświadczenie nauczyło mnie tego, że zawsze trzeba być na niego gotowym.

Dziękuję za ten Street Noise. Dziękuję, że byliście ze mną i wspieraliście mnie.
Dziękuję Martynie Z., na którą mogłam liczyć od ostatnich tygodni. Dziękuję zespołowi z DO IT, którzy pracowali po kilkanaście godzin dziennie w trakcie eventu. Dziękuję sponsorom i patronom, którzy zaufali mi i nadal mnie wspierają. Dziękuję Miasto Białystok – bez Was nie odbyłaby się pierwsza edycja Street Nosie ani żadna kolejna. Dziękuję Klub Gwint, że mogliśmy wrócić do korzeni.

Dziękuję oczywiście też za Ostrowski Styl. Dziękuję zespołowi z MDK, który swoją kreatywnością mnie powala. Dziękuję Miasto Ostrów Mazowiecka i MOSiR. Dziękuje wszystkim sponsorom i patronom medialnym.

Dziękuję wszystkim partnerom i podwykonawcom.
Dziękuję tancerzom, instruktor, choreografom i rodzicom, że zawsze mogę liczyć na waszą
obecność i ogromną energię. Dziękuję sędziom i djs za profesjonalizm i miłość do naszej kultury. Dziękuję Radzias za kolejne wspólne imprezy, na których to właśnie dzięki Tobie mogłam się pośmiać.
Co dalej?
A któż to wie. Wiem tylko jedno – muszę odpocząć.

Marta Wójcik