Blog

35 lat! Granica, której w zasadzie nie chciałam przekroczyć, a z drugiej chwała, że jakoś udało się dożyć.

Ciekawe czy w życiu przyjdzie taki moment, że w końcu będę wiedziała co robić?

Jako nastolatkowie postrzegamy dorosłość – jako wiedzę i możliwość robienia tego czego się chcę. Skończyłam 35 lat i zdecydowanie wiem, że nic nie wiem, a mogę o wiele mniej niż jeszcze 10-15 lat temu.


Brnę w kolejne lata zbierając co raz więcej do swojego koszyczka doświadczeń, a jednocześnie pozbywając się z niego płytkich i bezwartościowych relacji. Dzięki temu nie robi się cięższy, a ja z każdym rokiem staję się co raz spokojniejsza. Uczę się godzić z sytuacjami, na które nie mam wpływu i nie żałować osób, które nie są tego warte.

Często zastanawiam się nad tym co jest dla mnie najważniejsze i jakie są moje priorytety. Zdecydowanie szczęście zawsze było na pierwszym miejscu, bo według mojej teorii na nie składało się również spełnienie, zdrowie i dobrzy ludzie wokół. Jednak, jeśli chodzi o priorytety, co raz trudniej mi nimi żonglować. Już nie jestem tak pewna, jak jeszcze kilka lat temu, że wiem co jest dla mnie tak naprawdę najważniejsze. Z jednej strony łatwo jest werbalizować piramidę ważności, a z drugiej działania i decyzje, które często podejmujemy często pod wpływem emocji, nie mają z nią nic wspólnego. Właśnie to pojawia się z każdym kolejnym rokiem mojego życia – jestem co raz mniej pewna. Mniej pewna czego? W zasadzie prawie wszystkiego.

Zawsze zastanawiam się czego sobie życzyć na kolejny rok życia, tym razem rok który sprawi, że jestem bliżej 40, a nie 30-stki. Pamiętacie serial „40-latek?” – przecież to nie możliwe, że jest mi do niego tak blisko! Tego, żeby być dalej nie chcę sobie życzyć, bo po co marnować energię wypowiadanego życzenia na coś, co jest przecież nierealne.

Czego bym sobie życzyła na te dziwne, pokryzysowe czasy?

Po pierwsze – zdrowia. W tym roku daje mi popalić, by przypomnieć, że jak moje ciało się na mnie obrazi – to tak naprawdę niewiele mogę zrobić.

Po drugie – dobrego debiutu filmowego. Również w tym roku będę się bronić na WSF swoim filmem dyplomowym. Mam nadzieję, że owy film stanie się źródłem mojej dumy, a nie rozpaczy.

Po trzecie – mnóstwa nowych klientów i wygranych przetargów w mojej agencji marketingowej DO IT crew. Firmy mocno oberwały pandemią, wojną u sąsiada, a w efekcie ogromną inflacją. Chciałabym po raz pierwszy od 4 lat przestać się martwić.

Po czwarte – czasu dla rodziny i przyjaciół, bo bez nich czuję się niepełna i smutna.

Po piąte – sprzedaży mieszkania w dobrej cenie, bo chciałabym się już pozbyć tej kotwicy trzymającej mnie w przeszłości.

Po szóste – wykończenia z mężem domu, w sposób, który pozwoli nam budować w nim naszą nową, piękną przyszłość.

Po siódme – kolejnych po debiucie wyreżyserowanych filmów. Bo właśnie o tworzeniu moje serce i dusza marzą.

Po ósme – wygrania projektów razem z MDK, które pozwolą nam podjąć w nowym roku zupełnie nowe wyzwania.

Po dziewiąte – wytrwałości, bo ostatnio często mnie opuszczała.

Po dziesiąte – świętego spokoju. Jak bardzo jest potrzebny i zbyt często niedoceniany.

I tyle mi wystarczy.

Nie marnuję miejsca na liście i nie życzę sobie tego co już mam, czyli wielką miłość i kochającego męża – głęboko wierzę, że będzie ze mną zawsze. Rodzinę również mam wspaniałą i nie zamieniłabym jej na żadną inną. Z przyjaciółmi brakuje mi wciąż czasu, ale wierzę, że jak się mocno na tym skupimy, to ten czas znajdziemy.


Mój kolejny rok życia będzie zarazem tak zwykły i niezwykły jak wszystkie pozostałe więc kochane życie proszę, zadbaj by towarzyszyło mi uczucie szczęścia tak często jak to tylko możliwe.

Marta Wójcik